Zawieszenie porodówki wymusiły odejścia lekarzy z oddziału noworodkowego.Niemowlaki nie mogą bowiem przebywać w szpitalu bez opieki neonatologów. Ostatnie dzieci z oddziału zostały wypisywane 15 czerwca. Do NFZ w Łodzi dyrekcja lecznicy wystosowała pismo, że sytuacja ma powrócić do normy 10 lipca. Na dzisiejszej sesji zaniepokojeni radni powiatu dopytywali dyrektora czy tak się stanie, bo z tego co im wiadomo do tej pory nie zatrudniono nowych lekarzy. Janusz Atłachowicz, dyrektor SP ZOZ Wieluń ma nadzieję, że uda się dotrzymać wskazanego terminu.
- Cały czas prowadzimy rozmowy z lekarzami, których chcemy zatrudnić na wspomnianym oddziale. Ostatnią turę rozmów związaną z negocjacjami w sprawie warunków zatrudnienia zaplanowano na dzisiaj - mówi dyrektor szpitala. Uspokajając radnych PiS, którzy winą za to, że pacjentki nie mogą chwilowo rodzić w wieluńskim szpitalu próbowali obarczyć starostę i zarząd powiatu zapewniał, że nawet gdyby nie udało się uruchomić na nowo oddziału neonatologicznego, co jego zdaniem byłoby najbardziej pesymistycznym wariantem, to w szpitalu zatrudniony zostanie neonatolog, aby wznowić działalność porodówki.
Załoga oddziału noworodkowego zaczęła się kruszyć w pierwszym kwartale roku. Najpierw wypowiedzenie złożyła jedna z lekarek, w jej ślady poszły kolejne dwie. Z kolei kierownik Jadwiga Kucharczyk-Magiera odchodzi na emeryturę. Z dyżurowania zrezygnował też lekarz kontraktowy dojeżdżający z Wrocławia.
O przyczynach odejść lekarzy trudno cokolwiek dowiedzieć się od dyrekcji. Nieoficjalnie wiadomo, że ostatnie rezygnacje etatowych lekarek mają związek z trudnymi warunkami pracy. Po wcześniejszym uszczupleniu kadry oddziału miały bardzo dużo dyżurów. Nie bez znaczenia jest fakt, że pracują ono w otwartym niedawno ośrodku podstawowej opieki zdrowotnej.
- 10 dyżurów w miesiącu plus inne obowiązki to praca ponad siły. Nie można było tego ciągnąć w nieskończoność - mówi jedna z lekarek.
Dyrekcji nie udało się zażegnać kryzysu, gdy był na to czas, i sprawa stanęła na ostrzu noża, co doprowadziło do tego, że 12 czerwca wieluńska porodówka zawiesiła działalność. Na dzisiejszej sesji radny Paweł Rychlik pytał, kiedy lekarze złożyli wypowiedzenia i czy zarząd był świadomy tego, że pani ordynator odchodzi na emeryturę. W odpowiedzi od starosty usłyszał, że nie.
Przysłuchujący się całej dyskusji dyrektor szpitala stwierdził, że może powiadamiać zarząd o tym, kto planuje odejść na emeryturę, ale jego zdaniem rola zarządu nie na tym polega.
Paweł Rychlik stwierdził tymczasem, że o odejściu pani ordynator na emeryturę wiedziało pół Wielunia, tylko nie zarząd.
- Mówię o tym w kontekście innych oddziałów, żebyśmy znów nie obudzili się z ręką w nocniku. Chciałem pana dyrektora uczulić - odpowiedział Paweł Rychlik.
Wtórował mu przewodniczący Krzysztof Owczarek, który powiedział dyrektorowi, że nie m obowiązku informowania zarządu o sytuacji kadrowej, ale pod warunkiem, że wszystko działa jak należy, a w sytuacji, kiedy nie jest zapewnione bezpieczeństwo zdrowotne mieszkanek, albo jest one zagrożone to musi jednak o takim niebezpieczeństwie informować.
Jak się dowiedzieliśmy na emeryturę chcą odejść kolejni długoletni ordynatorzy: chirurgii urazowo-ortopedycznej(Zbigniew Kaczka) i interny o profilu kardiologicznym(Jerzy Dobek). Tymczasem następców doświadczonych medyków nie widać, a w szpitalu jest tylko jeden rezydent - na chirurgii ogólnej.
Przypomnijmy, że w ubiegłym roku w Wieluniu przyszło na świat 750 dzieci (w tym 464 przy pomocy cesarskiego cięcia).
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?