To były dwie dramatyczne walki stoczone o ludzkie życie. Obie przegrane. Czy mężczyźni mieliby szansę na przeżycie, gdyby zespół ratownictwa medycznego był wtedy Oleśnicy? - Nie nam to oceniać - zastrzega Sławomir Pieprzyk, oficer prasowy oleśnickiej straży. To właśnie strażacy zostali zaalarmowani przez dyspozytorkę pogotowia, że potrzebna jest pomoc.
Karetka za miastem
- Dostaliśmy informację, że dyżurna pogotowia nie ma do dyspozycji zespołu ratowników, a zagrożone jest ludzkie życie - relacjonuje Pieprzyk. Taka informacja wpłynęła w piątek późnym wieczorem. Kiedy straż pojawiła się przy ul. 11 Listopada, pomocy mężczyźnie, który był nieprzytomny, udzielali policjanci. -Przejęliśmy 44-latka, zaczęła się walka o jego życie przy użyciu defibrylatora - mówi rzecznik straży. - Niestety, przegraliśmy ją. Lekarz, który przyjechał na miejsce, stwierdził zgon.
Niemal do identycznej sytuacji doszło dzień później w sobotę rano. Tym razem strażaków wezwano do nieprzytomnego 68-latka przy ul. Rycerskiej, który zasłabł w toalecie. Karetka znów była poza Oleśnicą. - Byliśmy na miejscu po czterech minutach, użyliśmy defibrylatora, lekarz, który przybył na miejsce, nie miał żadnych zastrzeżeń do pracy strażaków - mówi Pieprzyk. Niestety, i tego pacjenta nie udało się uratować.
Statystycznie jest ok
Czy te zdarzenia świadczą o tym, że oleśnickie pogotowie dysponuje zbyt małą liczbą zespołów ratunkowych?
Zdaniem jego szefa statystycznie wszystko gra. - Zdaniem NFZ i władz województwa, spełniamy wymogi związane z liczbą wyjazdowych zespołów ratunkowych - mówi Sławomir Jędruch. - W praktyce często wygląda to jednak tak, że karetka z powiatu przewożąca pacjenta do szpitala specjalistycznego we Wrocławiu, jest tam przetrzymywana. Musi czekać aż pacjent zostanie przyjęty, a to czasem trwa dłużej niż powinno. I bywa, że gdy zachodzi konieczność interwencji np. w Oleśnicy, zespół ratunkowy jest poza miastem.
Jesteśmy przygotowani
Strażacy podkreślają, że podobne zdarzenia to nie reguła. Sławomir Pieprzyk zapewnia także, że strażacy są dobrze przygotowani do roli ratownika medycznego.
- Co trzy lata każdy pracownik komendy podchodzi do egzaminu. Trzeba go zdać, żeby dalej pracować - mówi i dodaje: My ze swojej strony w obu przypadkach daliśmy z siebie wszystko.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?