Wracając do kongresu - pierwsze przedpołudniowe referaty i dyskusje pozostawiły wrażenie pochylania się z troską nad sprawami znanymi. Mówiono, że kultura to dobre narzędzie promocji, że jest to potężny rynek pracy, że w krajach wysoko rozwiniętych, takich jak Niemcy, przynosi ona około 10 proc. produktu krajowego brutto.
Dość powszechne było jednak przekonanie, iż wartość tych prezentacji polegała na tym - jak powiedział dyrektor jednej z miejskich instytucji kultury - "choć czujemy to wszyscy i wiemy, to jednak liczby mówią o wiele dobitniej". Warto było przekonać się, że w województwie łódzkim bez problemu można znaleźć gminy, w których nie ma ani domu kultury, ani biblioteki. A tam, gdzie są, często działają archaicznie. Łódź nie jest wcale ośrodkiem kultury tak silnie promieniującym na region, jak to się dotąd głośno mówiło. Nie plasujemy się też w krajowej czołówce, jesteśmy raczej średniakiem. Skąd więc było przekonanie władzy o sensowności starań o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury?
Wiceprezydent Agnieszka Nowak przedstawiła pierwsze, dość ogólne założenia strategii rozwoju kultury w Łodzi. Budżet każdej instytucji kultury miałby być rozdzielony na trzy części: działalność bezpośrednią, inwestycje poprawiające infrastrukturę instytucji oraz - co podkreślano - działalność edukacyjną, którą prowadzić ma każda placówka. Większość z nich już dziś jednak, w stopniu mniejszym lub większym, taką działalność prowadzi.
Łódzka kultura ma opierać się w przyszłości na odwoływaniu się do tradycji filmowych Łodzi, artystycznej awangardy, wielokulturowości i postindustrialnego charakteru miasta. Mówiono też - choć nie za wiele, mimo że temat budzi tyle niepokojów - o przymiarkach do przechodzenia miejskich instytucji kultury na budżet zadaniowy.
Gorąco było po południu podczas dyskusji "Dziennikarstwo kulturalne: PR działań na rzecz kultury, zaangażowanie dziennikarzy w debatę o stanie kultury". Nie obyło się bez wylewania żali. Dziennikarze (nie wszystkie redakcje stawiły się na panelu) zarzucali ludziom kultury, że źle sprzedają swoje wydarzenia, a pracownicy kultury, że dziennikarze źle do nich podchodzą. Okazało się, że o wiele lepiej służą kulturze media prywatne niż publiczne, bo te ostatnie obcinają ramówki kulturalne i etaty. Poruszono także problem młodych dziennikarzy, którzy z racji przypadkowego doboru, słabego przygotowania i małej wiedzy, nie są w stanie właściwie ocenić wydarzeń.
Wydaje się jednak, iż ze spotkania niewiele wynikło. Co prawda Małgorzata Warzecha z Radia Łódź zaproponowała, by skierować do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oficjalny postulat w sprawie zintensyfikowania misyjnego charakteru mediów, ale pomysłu nie podchwycono.
W czwartek ogłoszony został Łódzki Manifest Kreatywności - dziesięć optymistycznych przykazań dla rozwoju przemysłów kreatywnych w Łodzi i nie tylko. "Twórzmy odpowiednie warunki, aby każdy mógł być kreatywny, bo kreatywność buduje potencjał społeczny i gospodarczy", "Budujmy atmosferę współpracy i zaufania. Losy jednostek i społeczności lokalnych są ze sobą splecione", "Nie narzekajmy - to zabiera siłę do działania", "Uwierzmy w pomyślną przyszłość Łodzi i Regionu"- czytamy w manifeście.
Podpisani pod nim zobowiązali się działać "na rzecz stworzenia w Łodzi i Regionie warunków dla rozwoju kreatywności, kultury i przemysłów kreatywnych". Pytanie: czy taki manifest jest potrzebny, skoro Krzysztof Dudek, dyrektor Narodowego Centrum Kultury, które współorganizuje Regionalny Kongres Kultury, przyznał na stronie internetowej kongresu, że już jesteśmy centrum przemysłów kreatywnych?
W piątek kolejny dzień kongresu. Wystąpią m.in. Jarosław Suchan i Wojciech Burszta.
Zobacz: III. edycja festiwalu Soundedit
Filip Chajzer o MBTM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?