- Obecnie zbieramy podpisy akceptacji dla referendum. Ludzie sami się angażują, odbieramy po kilka telefonów dziennie od osób, które chcą działać w tej sprawie i zbierać podpisy. Mamy na to 60 dni, ale planujemy zmieścić się w połowie wymaganego okresu. Zgodnie z procedurą mamy zebrać 10 procent podpisów uprawnionych do głosowania, czyli ok. 450 podpisów – wylicza Paulina Kubowicz, która stoi na czele komitetu protestacyjnego przeciwko lokalizacji farm wiatrowych. – Patrząc na skalę zainteresowania tematem i tempo zbierania podpisów planujemy zebrać nieco więcej podpisów od wymaganej ilości.
Jeśli referendum dojdzie do skutku mieszkańcy odpowiedzą na pytanie czy wyrażasz zgodę na planowaną przez inwestorów lokalizację, w konsekwencji budowę na obszarze gminy Mokrsko przemysłowych elektrowni wiatrowych w odległości bliższej niż 2 km od zabudowań mieszkalnych?
- Zgodnie z procedurą najprawdopodobniej odbędzie się na przełomie wiosny i lata. Jeżeli frekwencja w referendum będzie wystarczająca i większość odpowie na NIE to żadna elektrownia wiatrowa w Gminie Mokrsko w odległości mniejszej niż proponowana przez Ministra Zdrowia nie powstanie. Jeżeli ludzie zagłosują na NIE to: zadbają o zdrowie swoje, swoich dzieci i wnuków, zadbają o wartość swoich nieruchomości gdyż cena ziemi, którą posiadają im nie spadnie, będą mogli wybudować się tam gdzie będą chcieli i żadna elektrownia wiatrowa im w tym nie przeszkodzi – dodaje Paulina Kubowicz.
Decyzję o przeprowadzeniu referendum na ostatniej wspólnej komisji podjęli też radni. Było to pokłosie działań komitetu protestacyjnego i ich zapowiedzi przeprowadzenia takiego referendum oraz podzielonej opinii na temat wiatraków społeczności biorącej udział w spotkania wiejskich, które zorganizowano w styczniu i lutym.
W związku z tym radni zdjęli punkt z porządku obrad sesji punkt o zmianie Planu Zagospodarowania Przestrzennego dla elektrowni wiatrowych. Doszli do wniosku, że dadzą się wypowiedzieć w tej sprawie szerszemu gremium. Radni podjęli jednak na temat referendum dyskusję. Stwierdzili, że w zaistniałej sytuacji Rada Gminy nie będzie wnioskować o referendum (wtedy mogłyby być ze względu na różne pytania dwa referenda), a pozwoli działać komitetowi protestacyjnemu.
A komitet ma 60 dni na złożenie podpisów popierających referendum, potem będzie ono ogłoszone. O opinię czy to dobrze zapytaliśmy wójta Tomasza Kąckiego.
– To się okaże. Na dzień obecny na pewno wycisza duże emocje. Jego wynik nie jest jednak pewny, bo nie wiadomo czy będzie odpowiednia frekwencja, ile osób poprze wniosek, a jeśli padnie inny wynik, niż "nie" dla wiatraków wszystko wróci do Rady Gminy i znów będą emocje. Emocje mogą również wyrazić zwolennicy budowy wiatraków a zwłaszcza osoby, które miały z tego tytułu mieć konkretne korzyści oraz myślały m.in. o dochodach gminy i możliwościach jakie ze sobą one niosą – odpowiada wójt Tomasz Kącki.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?