Funkcjonariusz przyszedł o godz. 6 do pracy, pobrał broń i wszedł do pokoju służbowego - informuje podinsp. Magdalena Zielińska, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Łodzi.
- Nie pojawił się na odprawie o godz. 8. Ponieważ nie odbierał telefonu, a drzwi były od wewnątrz zamknięte, przed godz. 10 kierownictwo komisariatu podjęto decyzję o ich wyważeniu. W pomieszczeniu leżał martwy policjant z raną postrzałową głowy.
Na stole znaleziono jego służbową broń walthera P99, szmatkę i wycior do czyszczenia pistoletu. W pokoju wszystko wskazywało, że właśnie rozpoczął kolejny normalny dzień pracy.
- Sprawdzamy wszystkie wątki, by wyjaśnić sprawę - mówi Aneta Czapnik z prokuratury w Brzezinach. - Konieczne jest jeszcze badanie broni.
Nie wierzą w samobójstwo
Rodzina zmarłego funkcjonariusza nie dopuszcza wersji o samobójstwie.
- W ogóle nie bierzemy tego pod uwagę - mówią stanowczo najbliżsi. - To był spokojny, zrównoważony człowiek. Kochał rodzinę, ubóstwiał dzieci. Remontował dom. Miał kolejne plany. Tak nie zachowuje się człowiek, który chce popełnić samobójstwo. Kto może znać go lepiej niż my, którzy byliśmy z nim od urodzenia? - pytają.
Wypadek z bronią też wydaje się rodzinie mało prawdopodobny.
- Zawalili go pracą - mówią. - A że był obowiązkowy, to chciał wszystko wykonać. Mówiliśmy mu, żeby się nie przepracowywał...
Ponoć niektórym pracownikom komendy nie podobało się, że już po pięciu latach służby funkcjonariusz awansował na sierżanta sztabowego - pracę w policji rozpoczął w 2005 roku.
- Był małomówny i bardzo pracowity - mówią policjanci proszący o anonimowość. - Potrafił godzinami siedzieć w pokoju. Zwracaliśmy mu uwagę, żeby tyle nie pracował.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
