Mieszkańcy kilku sąsiadujących ze sobą wsi znów nie mogą w nocy zmrużyć oka. Powrócił koszmar sprzed ponad roku, gdy w pobliskiej Turze szalał piroman, który puścił z dymem osiem budynków gospodarczych. Podpalacza wówczas nie znaleziono, a teraz wybuchają kolejne pożary.
- Ludzie boją się tego szaleńca. Wystarczy, że pies zaszczeka, a już biegną na podwórko. Każdy może paść ofiarą piromana - mówi Antoni Zachłod, mieszkaniec Rudy, któremu we wrześniu ktoś podpalił olbrzymie ilości słomy na polu. - Było tego na dwanaście przyczep. Poniosłem olbrzymie straty, bo nie miałem ubezpieczenia - dodaje Zachłod, który razem z kolegami z jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej Ruda brał udział także w ostatniej akcji gaśniczej.
Ogień zauważył jeden z mieszkańców, który natychmiast podniósł alarm. Na miejsce wysłano pięć samochodów gaśniczych. Z żywiołem przez pięć godzin walczyło 30 pożarników.
Wczoraj strażacy dogaszali jeszcze pogorzelisko.
- Drewniana stodoła pełna słomy i siana spłonęła doszczętnie. W środku znajdowała się także stara maszyna do młócenia zboża. Nic się nie uratowało - mówi Stefan Kaptur, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej z Raciborza.
Właściciel stodoły liczy teraz straty. - Na szczęście budynek był ubezpieczony, ale na postawienie nowego odszkodowanie na pewno nie wystarczy - mówi Karol Kudla.
Wczoraj sąsiedzi solidarnie pomagali gospodarzowi posprzątać teren. Ludzie mają nadzieję, że podpalacz zostanie szybko ujęty. - Tak nie da się żyć. Nikomu do końca nie można ufać. Ludzie stali się podejrzliwi. Przecież szaleniec jest wśród nas - mówi pani Anna. Część miejscowych podejrzewa, że podpalacz przychodzi z zewnątrz, z województwa opolskiego, gdzie w ostatnim czasie też spłonęły budynki gospodarcze.
- Płonęło w Dziergowicach, to rzut kamieniem stąd - zauważa pani Anna. Podpalacz myli tropy i prawdopodobnie celowo uderza w gospodarstwa w sąsiadujących ze sobą wsiach. W połowie sierpnia paliło się w Budziskach.
- Spłonął tam olbrzymi budynek gospodarczy. Straty oszacowano na 200 tysięcy złotych%07- przypomina Stefan Kaptur.
Mieli podejrzenia, ale nie udało się nikogo złapać
Ruszyło policyjne dochodzenie w sprawie podpaleń.
Wczoraj o godzinie 14. funkcjonariusze pojawili się w Rudzie. - Czekamy na wyniki ekspertyzy. Jeśli potwierdzi się, że było to podpalenie, to w pierwszej kolejności sprawdzimy osoby, które były typowane jako potencjalni sprawcy wcześniejszych tego rodzaju zdarzeń w tej okolicy - mówi podinsp. Jakub Ceglarek z policji. W sąsiadującym z Rudą Turzu przez kilka miesięcy 2007 roku regularnie podpalano budynki gospodarcze. Potem sprawa ucichła. Podpalacza nie udało się złapać.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?