Pajęczno: Szefowa szkoły atakowana przez swojego poprzednika

Marek Szydłowski, radny powiatowy, nauczyciel w LO i jego były dyrektor, uznał właśnie, że skończył się okres ochronny dla rządzącej szkołą od września Iwony Stefanek. Publicznie zarzucił dyrektorce, że brak jej pomysłów na prowadzenie placówki. Iwona Stefanek odpiera zarzuty. Twierdzi, że na konkretne działania przyjdzie czas.

Do starcia pomiędzy Szydłowskim i Stefanek doszło na sesji Rady Powiatu. Opozycyjny radny przystąpił do ataku przy okazji omawiania tematu boiska wielofunkcyjnego, którego budowa zdaniem starosty wpłynęłaby na zwiększenie naboru. Marek Szydłowski widzi sprawę nieco inaczej.

- Na naborze zaważą, czy nawet już ważą, decyzje kadrowe - przekonuje były szef LO, nawiązując do sierpniowego konkursu na dyrektora. - Kluczowa jest współpraca dyrektora z radą pedagogiczną i poziom nauczania. Natomiast ja nie znam założeń pani dyrektor, choć minęło już 100 dni, od kiedy rządzi. Jako nauczycielom należy nam się wizja, bo to początek nowego rozdziału w życiu szkoły. Ja takową przedstawiłem, gdy obejmowałem funkcję dyrektora.

Szydłowski sugeruje jednocześnie, że jest szykanowany przez dyrektorkę. Przykład? Nie został zaproszony na spotkanie z gośćmi z Niemiec.

- Zresztą w ogóle nie było nam dane wspólnie porozmawiać w szkole na jakikolwiek temat. Przecież moglibyśmy się spotkać w gabinecie przy herbacie i spokojnie podyskutować. Ale pani dyrektor najwyraźniej nie widzi takiej potrzeby - odpowiada sam sobie.

Iwona Stefanek wypomina za to swemu oponentowi, że nie uczestniczył w pierwszym posiedzeniu rady pedagogicznej po jej wyborze na dyrektora.

- Prosiłam wówczas o cierpliwość i wyrozumiałość. Znakomita większość pracowników wykazuje zrozumienie i wbrew temu, co twierdzi pan Szydłowski, nie mam problemów z komunikacją z kadrą. Jest natomiast pewna grupa, albo to tylko jedna osoba, tego nie wiem, która bojkotuje wszystko, co dzieje się w szkole - odcina się szefowa placówki. - W spotkaniu z delegacją z Niemiec uczestniczyli tylko ci, z którymi goście chcieli się spotkać, m.in. z panem Hałaczkiewiczem. A na herbatki do gabinetu nikogo nie zapraszam. Na biężąco mam kontakt z panią byłą dyrektor Bożeną Szczerkowską, która obecnie jest wicedyrektorem.

Wygląda na to, że Marek Szydłowski nie zamierza jednak odpuszczać swojej nowej przełożonej. Radny radzi dyrektorce ważyć słowa (chodzi o "bojkotowanie"), bo nie będzie miał oporów, by "spotkać się w innej instancji".

- Komunikacja z nauczycielami jest fatalna. Dyrektor musi pracować w taki sposób, by była współpraca i zarazem uodpornić się na krytykę. Ja różniłem się z ustępującym dyrektorem, ale starałem się, by zmiana dokonała się bez zgrzytów. Po tym, jak traktuje się poprzednika, poznaje się klasę następcy - kwituje Szydłowski.

Napięta atmosfera nie dziwi, jeśli przypomnieć sobie kontrowersje, jakie towarzyszyły konkursowi na dyrektora, który trzeba była ogłaszać dwukrotnie. W obu przypadkach kandydatura Marka Szydłowskiego została odrzucona ze względów formalnych. Były domysły, że konkurs został ustawiony pod Iwonę Stefanek. Tego rodzaju zarzuty wciąż irytują wicestarostę Jacka Lewerę, który szefował komisji:

- To uwłacza komsji. Przypominam, że byli w niej też przedstawiciele rady pedagogicznej, rodziców, kuratorium i związków zawodowych.