Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Niektórzy uważają, że wystarczy napisać coś o Messim i samo się sprzeda" [rozmowa NaM]

Piotr Bera
mat. prywatne Piotra Stokłosy
- Naprawdę warto pisać bloga, bo nigdy nie wiadomo, jak wysoko może nas zaprowadzić - mówi Piotr Stokłosa, autor popularnego w środowisku sportowym bloga pt. Książki Sportowe.

Pochodzący z Tarnowskich Gór Piotr Stokłosa od kilku lat prowadzi bloga internetowego o książkach sportowych (ksiazkisportowe.blogspot.com). Jego domowa biblioteczka liczy ponad 600 pozycji i ta liczba regularnie się powiększa. Przez lata zaintrygował wielu fanów sportu, którzy chętniej sięgają po sportową literaturę, której w księgarniach jest coraz więcej. Jego blog śledzi większość dziennikarzy sportowych w Polsce oraz wielu fanów sportu.

Dlaczego zacząłeś pisać o książkach sportowych?
Pierwszą książkę o sporcie dostałem na 11. urodziny. Autorem był ówczesny selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Engel („Futbol na tak”). Publikacje wypożyczałem również z biblioteki, od dziadka brałem encyklopedię Fuji. Przeczytałem ją dosyć szybko i stwierdziłem, że warto sięgnąć po kolejne.

Jeszcze kilka lat temu książka sportowa w księgarni była białym krukiem. Obecnie księgarnie mają nawet odrębne działy. Z czego wynika nagły wzrost popularności?
Sport to nie tylko wynik, ale także różne gałęzie wiedzy. Socjologia, politologia, historia… Często mówi się, że dziennikarze sportowi są najlepsi, bo muszą znać się na wszystkim. Bez odpowiedniej znajomości tematu nie zrozumiemy rywalizacji np. między Barceloną czy Realem. Poruszanie różnej tematyki zwiększa zainteresowanie literaturą sportową.

Powstaje sporo biografii i autobiografii o 20-letnich sportowcach. Przykładem jest Neymar, który jeszcze przed zagraniem oficjalnego meczu w barwach Barcelony został na okładce okrzyknięty przyszłością tego klubu. Nie za wcześnie?
Tuż przed mundialem w Brazylii wydano trzy publikacje o Neymarze. Tylko jedna z nich była oficjalną biografią. Można się zastanawiać, czy to ma większy sens, ale sportowcy, którzy w wieku 22 lat mają wiele doświadczeń – wychowanie na ulicy, problemy rodzinne, ucieczkę z kraju czy ciężką kontuzję za sobą – mogą mieć naprawdę dużo do powiedzenia.

Pewnie niektórym się wydaje, że wystarczy napisać coś o Messim i samo się sprzeda. Niewykluczone, że tak jest. Niestety często kosztem jak najszybszej publikacji za tłumaczenie biorą się ludzie nieznający realiów piłki. Powstają również książki w osiem dni, czego przykładem jest historia czterech bramek Roberta Lewandowskiego przeciwko Realowi Madryt. Wydawcy starają się wykorzystać moment sukcesu sportowca. Ale jest też wiele perełek.

Która publikacja zrobiła na Tobie największe wrażenie?
Biografia Roberta Enke „Życie wypuszczone z rąk”, byłego bramkarza Barcelony, który popełnił samobójstwo. To świetna, ale bardzo smutna książka. Przeszywały mnie dreszcze, gdy ją czytałem. Czułem się, jakbym poprzez czytanie fragmentów pamiętników wszedł do jego głowy. To mocna lektura i nie jest to moja odosobniona opinia.

Kiedy wpadłeś na pomysł pisania bloga?
Bloga założyłem w 2012 roku na studiach, a pomysł podsunął mi jeden z wykładowców Uniwersytetu Opolskiego, gdzie studiowałem dziennikarstwo. Jednym z zadań zaliczeniowych na warsztatach było założenie i pisanie bloga. W końcu pojawiła się szansa, żeby się zmusić do regularnego pisania o książkach sportowych. Na początku działałem czysto hobbystycznie i nie myślałem o nawiązywaniu współpracy i recenzjach dla wydawnictw.

A teraz pracujesz dla jednego z tych wydawnictw. Jesteś mocno zaskoczony, że udało Ci się dzięki pasji odnaleźć zawodową drogę?
Nic nie działo się przypadkiem. Najpierw podesłałem do wydawnictwa jedną recenzję, potem kolejną. Spodobały się i zacząłem otrzymywać egzemplarze recenzenckie. Poznałem ludzi pracujących w tej branży i blog też się rozwinął. Pomagałem w tworzeniu gazetki z ciekawostkami na targi książki w Warszawie, przeprowadziłem z właścicielami wydawnictwa wywiad. Nasze relacje zaczęły się zacieśniać.. Mimo że o tym marzyłem, nigdy w życiu nie pomyślałbym, że mogę zajmować się książkami sportowymi zawodowo.

Pierwsze komentarze na Twoim blogu i maile od użytkowników musiały dać sporo satysfakcji.
Największą satysfakcją jest odzew czytelników. Dzięki temu wiesz, że ktoś to czyta. Blog nie może być sztuką dla sztuki. Napędza to do dalszej pracy, bo wiem, że są osoby zainteresowane tematem. Starałem się wyznawać zasadę odpisania na każdy komentarz i nawiązanie osobistej relacji. Z niektórymi użytkownikami utrzymuję stały kontakt, znamy się osobiście. Można poznać naprawdę fajne towarzystwo.

A kiedy Ty napiszesz własną książkę?
To moje marzenie. Wiadomo, że nie mogę zaczynać od wielkiego reportażu, choć myślę o napisaniu książki o klubie, w którym grałem przez 10 lat. Mowa o KS Strzybnica, dzisiaj Unii Strzybnica, drużynie z jednej z dzielnic Tarnowskich Gór. To nie byłaby monografia z suchymi wynikami, ale zawierająca rozmowy z ludźmi tam pracującymi. Przedstawienie lokalnego futbolu w wydaniu reporterskim, to byłoby coś! Poziom rozgrywek nie ma tu wielkiego znaczenia, liczy się miłość do gry i historie, jakie można opowiedzieć. Drugą książką byłaby publikacja o zapomnianych olimpijczykach. Podtrzymanie pamięci o reprezentantach naszego kraju to powinien być jeden z priorytetów działaczy i dziennikarzy.

Masz jakieś perełki w swojej kolekcji 600 książek?
Białym krukiem na pewno są „Wspomnienia sportowe” Rudolfa Wacka z 1947 roku. Kupiłem ją za okazyjną cenę 20 zł. Sporo ciekawych publikacji można znaleźć w antykwariatach. Posiadam również całą serię albumów „Na olimpijskim szlaku”, które nigdy nie były dostępne w otwartej sprzedaży.

Sporą popularnością na Twoim blogu cieszyły się akcje „Lubię książki sportowe” i „Warto czytać książki sportowe”. Zachęcałeś w nim do wysyłania zdjęć prywatnych kolekcji książek.
Liczba zgłoszeń często przekraczała moje oczekiwania. Okazuje się, że osoby, które wzięły udział w akcji, czasem mają nawet 100 tytułów więcej niż rok wcześniej. Otwarcie przyznają, że ich pasja zwiększyła się dzięki czytaniu bloga. To naprawdę budujące. Mogę się cieszyć ze udaje mi się promować czytelnictwo, z czym, jak wiemy, nie jest w Polsce najlepiej.

Zobacz materiał o powstaniu "Książki do picia"

WATERisLIFE/x-news

od 12 lat
Wideo

Stellan Skarsgård o filmie Diuna: Część 2

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto