Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nabijanie "wiarą" w butelkę

irekkos
irekkos
czary -mary
czary -mary irekkos
Pomysł na tekścik podsunęło mi dwoje forumowiczów .

Ziołolecznictwo jest znane od tysięcy lat i nawet dzisiejsze piguły w wielu wypadkach są w recepturze oparte na ziołach. OK, sam lubię pomidorówkę z bazylią i rosół sąsiadki z lubczykiem. Do każdego mięsiwa walę garściami zioła prowansalskie. Nie mam nic przeciwko konsumowaniu zieleniny czy suszu.Mnie za to od kilku lat zadziwia inna sprawa. Oprę się najpierw tylko na faktach z Łomży . Namnożyło się do czorta różnych uzdrowicieli, zielarzy, kręglarzy i innych jasnowidzów.
Parę lat temu moja sąsiadka o mało nie wyzionęła ducha  po wizytach u  " uzdrowiciela ", który wpędził ją nie tylko w kłopoty finansowe, bazę miał chyba na ulicy Żeromskiego. Na Łomżycy następny szarlatan sprytnie naciągał naiwnych na spore wydatki. Opowiadała mi o jego  "cudowności „ matka kolegi.
Przyjmował niby za darmo , ale już torebeczka śmiecia  "uzdrawiającego "   kosztowała 90 zł! Kolega zrobił analizę ziół i okazało się, że była to istna mieszanina zagrażająca zdrowiu. Po atakach wątroby i problemach z nerkami, mamuśka kolegi zrozumiała, że wywalała forsę w błoto i załatwiła na amen swoje organy.
Jej kumoszki miały za złe , ze cudotwórcę potem szkaluje i żąda od niego certyfikatów. Od pewnego czasu reklamują się też łomżyńskie " wróżki ".
Mam w pracy kontakt z  " blondynkami ", które zaczynają dzień od czytania horoskopów a kończą na biegu do jasnowidzki. Tłumy naiwnych wierzyło w uzdrawiającą moc pewnych rąk.
Człowiek jest zdolny do uwierzenia w największe bajdy. W Hajnówce dowiedziałem się o istnieniu szeptuch. Napluje ci taka na głowę żółtą śliną ,odmówi kilka zdrowasiek i już jesteś naprawiony.
W osłupienie wprowadziła mnie gadka dwóch magisterek, która jedna radziła drugiej , żeby pojechała do Orli. Mąż zdradzał i szeptucha miała delikwenta sprowadzić na drogę cnoty. Ja od takiej idiotki to bym nawet po tysiącu zdrowasiek i dokładnym opluciu uciekł gdzie pieprz rośnie.
Rozumiem desperackie szukanie ratunku przez ludzi ciężko chorych, ale trzeba pamiętać, że na nich żerują też szarlatańskie hieny. Może i istnieją ludzie o jakiś tam paranormalnych zdolnościach , tylko dlaczego od razu w takim tłumnym wysypie?
Rozmawiałem wieczorem na ten temat ze starym Szczepanem. Muszę mu przyznać rację co do  umiejętności  leczniczych starych zielarek, które  swoją wiedzę przekazują  z pokolenia na pokolenie.
W Bieszczadach jest ich kilka, pomagają ludziom, a jak trzeba wysyłają do lekarza. I to jest uczciwe.Szczepan twierdzi, że taki masowy powrót do dawnych metod leczenia spowodował NFZ i trudności z uzyskaniem pomocy u lekarzy. 
Zgadzam się i mam nadzieję , że zdrowie długo będzie mi dopisywało i ani babka zielarka ani niedouczony doktorek nie będzie mi potrzebny, a na kontuzjowane kolano pomoże zwykły bandaż elastyczny. Wiara powinna mieć także trochę rozumu. Naiwnych nie sieją, sami się rodzą a  na ich głupocie zarabiają cwaniaczki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nabijanie "wiarą" w butelkę - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto