Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Milówka: Pijany lekarz przyjął dziecko w przychodni!

Łukasz Gardas
Mając 2 promile alkoholu chciał leczyć ludzi. Do gabinetu medyka w porę wkroczyła policja.

Nawet pięć lat więzienia grozi 52-letniemu chirurgowi, który po spożyciu alkoholu przyjmował wczoraj pacjentów w Ośrodku Zdrowia w Milówce na Żywiecczyźnie.

Dochodziła godz. 9.00, kiedy pijany lekarz w gabinecie niepublicznej przychodni przy ul. Dworcowej badał 4-letnie dziecko. Matka małego pacjenta wyczuła od lekarza alkohol. Postanowiła zawiadomić policję.

- Przekazała dyżurnemu komendy, że zachowanie oraz wygląd lekarza wskazują, iż może znajdować się pod działaniem alkoholu - mówi Barbara Lorek z żywieckiej policji.
Po chwili w placówce zjawili się stróże prawa z komisariatu w Rajczy. Alkosensorem zbadali stan trzeźwości medyka. Okazało się, że ma przeszło dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu.

- Żadnego z przełożonych lekarza nie było w ośrodku, a on sam przekonywał funkcjonariuszy, że nie był w pracy - dodaje Lorek.

Tłumaczył, że matka z młodym pacjentem miała zostać przyjęta na wizytę przez innego lekarza, ale gdy przechodził korytarzem, poprosiła go, by zajął się jej 4-letnim synkiem. Nie odmówił. Lekarz zarzekał się w rozmowie z policjantami, że oprócz małego pacjenta wczoraj nikogo już nie przyjął.

- Obecnie prowadzimy w tej sprawie czynności wyjaśniające - tłumaczy Lorek.
Policjanci zakwalifikowali to zdarzenie jako przestępstwo z artykułu 160 kodeksu karnego. Mówi on konkretnie o narażeniu człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Jak podkreślają stróże prawa, nie ma większego znaczenia, czy lekarz w czasie, gdy przyjął 4-latka w gabinecie będąc po spożyciu alkoholu, miał dyżur w przychodni czy też nie miał wtedy pracować.

- Faktem jest, że przyjął pacjenta i chciał udzielić mu porady lekarskiej - zaznacza Lorek.

Próbowaliśmy skontaktować się z właścicielem milowieckiej placówki, by ustalić, czy wobec chirurga wyciągnięte zostaną jakiekolwiek konsekwencje.
- Szefa nie ma. Do przyszłego tygodnia przebywa na urlopie - przekazała nam recepcjonistka przychodni.

Do żywieckiej Prokuratury Rejonowej nie spłynęły jeszcze materiały od policjantów z rajczańskiej jednostki, którzy badają okoliczności tego zdarzenia.
Jak wyjaśniają prowadzący postępowanie, muszą jeszcze między innymi przesłuchać kierownika ośrodka zdrowia, świadków i sprawdzić dokumentację medyczną.
- Jeżeli to wszystko się potwierdzi i lekarzowi postawione zostaną zarzuty, będzie mu wówczas grozić od trzech miesięcy do nawet pięciu lat pozbawienia wolności - zaznacza Alicja Borowska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Żywcu.

Borowska dodaje, że w takich przypadkach nie trzeba stosować żadnych środków zapobiegawczych, bo niezbędne czynności procesowe i tak można wykonać dopiero w momencie, gdy osoba wytrzeźwieje.

Tadeusz Butor, mieszkaniec Milówki, który leczy się w tej przychodni i to właśnie u tego chirurga, nie wierzy, że coś takiego się wydarzyło.
- Jeżeli była taka sytuacja, jest to zwykłe świństwo, działania konkurencji - przekonuje mieszkaniec Milówki. Podkreśla, że ośrodek, który sam kiedyś zakładał, ma dużą renomę w okolicy i nie mogłoby się zdarzyć, że lekarz przyjmuje pacjentów w takim stanie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto