Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Psurza i ulicy Górnej chcą normalnie żyć, megaubojnia deklaruje chęć współpracy

Dorota Grąbczewska
Dorota Grąbczewska
Mieszkańcy wsi Psurze i ul. Górnej w Kutnie, którzy mieszkają w sąsiedztwie megaubojni Pini, kolejny raz spotkali sie z przedstawicielami zakładu. Wspólnie z Anną Siwiak, dyrektorem generalnym Pini Polonia oraz reprezentującymi władze miasta radnymi Krzysztofem Dębskim i Włodzimierzem Klimeckim, szukali rozwiązania trwającego już prawie dwa lata konfliktu.

Mieszkańcy, którzy od początku byli przeciwni powstaniu ubojni, w styczniu wystosowali pisemną skargę na uciążliwe sąsiedztwo zakładu. Po protestach mieszkańców właściciel firmy zobowiązał się do założenia dodatkowych ekranów. Założono je dopiero w... zeszły wtorek.

- Nie chcemy zamknięcia ubojni, ale chcemy też normalnie mieszkać - mówi Andrzej Orłow z Psurza. - Ekrany założono kilka dni temu, więc na razie trudno mówić, czy spełniają swoją funkcję. Zapach to jedno, drugi problem to hałas, powstający przy rozładunku świń. W pozwoleniu, jakie otrzymała ubojnia Pini Polonia, zapisano, że rozładunek zwierząt ma odbywać się od godziny 6 rano do 22 wieczorem. Tymczasem notorycznie odbywa się on także w godzinach nocnych, co jest złamaniem prawa.

Dyrektor Anna Siwiak stwierdziła, że nic nie wie o rozładunku po godzinie 22. Zobowiązała się sprawę wyjaśnić. Dyrekcja ubojni zapewnia, że robi wszystko, aby skutecznie wyeliminować niedogodności, jakie mają sąsiedzi zakładu i poprawić mocno nadszarpnięty w ostatnim czasie wizerunek firmy.

- Przekazaliśmy firmie Net- -Work, która jest jednym z pod-wykonawców i zatrudnia pracujących w naszej ubojni ludzi, należne za ich pracę pieniądze. Opóźnienia w wypłacie to nie nasza wina - wjaśniała na spotkaniu pani Anna. - Rozmawialiśmy z firmą o problemie, zapewniono nas, że nieprzyjemne sytuacje więcej nie będą się zdarzać.

Właściciel ubojni jeszcze w tym roku chciałby zwiększyć produkcję. Teraz w Pini ubija się ok. 8 tys. świń w ciągu doby, w przyszłości miałoby być ubijane dwa razy więcej. Już teraz okoliczni mieszkańcy obawiają się, że zwiększenie produkcji oznaczać będzie wzrost uciążliwości zakładu.

- Chodzi o to, aby pogodzić interesy firmy, mieszkańców i pracowników skarżących się na warunki w zakładzie i nieregularne pensje - mówił podczas spotkania Krzysztof Wacław Dębski. - Zależy nam na godnym ich traktowaniu, bo zła opinia o zakładzie uderza pośrednio w Kutno. Spotkaliśmy się także z Pierro Pini i wydaje się, że nareszcie zmienia się podejście właściciela do problemów.


Czekamy na informacje od Czytelników. Piszcie na adres [email protected] lub komentujcie na stronie www.kutno.naszemiasto.pl

W naszym Kalendarzu nie ma imprezy, na którą się wybierasz? Powiadom nas!
Byłeś świadkiem ciekawego wydarzenia? Wyślij artykuł i zdjęcia!


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kutno.naszemiasto.pl Nasze Miasto