Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kariera aktorska Poli Błasik z Wielunia nabiera rozpędu. Gra w teatrze i serialu „Drogi wolności"[FOTO]

Magdalena Kopańska
Gdy miała 15 lat wyjechała z Wielunia, by realizować marzenia o byciu aktorką. Ukończyła szkołę Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im. Ludwika Solskiego w Krakowie (filia Wrocław), została najlepszą studentką na roku i zagrała w popularnym serialu Telewizji Polskiej „Drogi wolności". Pola Błasik ma 27 lat i wygląda na to, że będzie o niej coraz głośniej.

Czy jako mała dziewczynka marzyła Pani, by zostać aktorką?

- Pierwsze marzenia zawodowe to bez wątpienia bycie piosenkarką. Śpiewanie towarzyszyło mi nieustannie. Marzyłam o karierze na skalę światową, tańcząc choreografie z teledysków, wcielając się w gwiazdy pokroju Whitney Huston czy Celine Dion.

Tymczasem mając zaledwie 15 lat postawiła Pani na aktorstwo i wyjechała z Wielunia…

- Owszem, skończyłam aktorskie liceum w Krakowie. To dłuższa historia, ale mówiąc w skrócie: będąc w szkole podstawowej, natknęłam się w jednym z kolorowych czasopism na artykuł o aktorstwie, szkołach teatralnych, trudnościach związanych z samym zawodem aktora. Była tam wzmianka o liceum, które od tamtej pory stało się moim celem, marzeniem. Kilka lat później rodzice pozwolili mi je spełnić, godząc się na wyprowadzkę piętnastoletniej córki do dużego miasta.

Czy ktoś pomógł Pani w wyborze tej drogi życiowej?

- Decyzja o aktorstwie zrodziła się we mnie. Nie było osoby, która w tamtym czasie powiedziała mi ,,masz predyspozycje, zostań aktorką". Byłam dzieckiem, nie kształciłam się w tym kierunku, nie rozmawiałam z ludźmi związanymi z teatrem czy filmem. Wiedziałam, że marzę o scenie. Śniłam o niej. W Wieluniu, mój kontakt z teatrem ograniczał się do wycieczek szkolnych, podczas których miałam okazję oglądać spektakle teatralne w większych miastach. Oglądałam je z zapartym tchem wyobrażając sobie siebie na miejscu aktorów. W liceum spotkałam się w pracy z Mateuszem Przyłęckim i zrobiłam z nim pierwszy spektakl ,,Kochani rodzice”. To Mateusz pomógł mi utwierdzić się w przekonaniu, że dziecięca intuicja mnie nie zawiodła. Nie ulega jednak wątpliwości, że gdyby nie wsparcie rodziców i ich wiara we mnie, moje wybory nie byłyby takie proste.

Czy w Wieluniu ktoś skierował Panią na artystyczną ścieżkę?

-Tańczyłam i śpiewałam w wieluńskim MDK-u, Fascynowały mnie tańce ludowe (uwielbiałam nosić te piękne regionalne kostiumy!). Pani Zofia Szpikowska prowadziła mnie wokalnie. Pamiętam jednak dzień, w którym przyjechałam do MDK-u nazbyt wcześnie i przyglądałam się w ukryciu zajęciom teatralnym Pana Jarosława Strzały. Cóż on tam wyczyniał i proponował tym młodym ludziom! Byłam przerażona i oczarowana jednocześnie. Od tamtego czasu, nie mogłam przestać myśleć o teatrze. Można więc powiedzieć, że moje pomysły i dalsze wybory na ścieżce artystycznej, zawdzięczam właśnie Jemu (dziękuję!).

Ale jeszcze jako mała dziewczynka miała Pani przygodę w serialu „Niania” z Agnieszką Dygant i Tomaszem Kotem…?
- Uśmiecham się do tego wspomnienia. To była moja pierwsza przygoda z serialem, pierwsze statystowanie. Wielka wyprawa całej rodziny do Warszawy, aby przez kilka sekund być częścią świata ,,Niani". Pamiętam, że rodzice także wystąpili w roli lekarzy! Z zaciekawieniem obserwowałam Tomasza Kota, Agnieszkę Dygant, ale chyba nie miałam wówczas odwagi się do nich odezwać. Byłam jak zaczarowana, pewnie Mama pamięta to lepiej.

Jak wspomina Pani naukę w szkole filmowej?

- Ukończyłam Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im. Ludwika Solskiego w Krakowie (filia Wrocław). Dziś szkoła zmieniła nazwę na Akademię Sztuk Pięknych im. S. Wyspiańskiego. Naukę tam, wspominam jako jeden z najbardziej twórczych i rozwijających okresów w moim życiu. To bardzo wymagająca szkoła, niemalże pozbawiająca cię czasu wolnego. Zajęcia i próby pochłaniają dni i noce, niejednokrotnie 7 dni w tygodniu. Trzeba naprawdę chcieć to robić, trzeba to kochać, być pokornym i zdeterminowanym. Mówi się, że w szkole teatralnej dojrzewasz w przyspieszonym tempie. To prawda. Te cztery i pół roku przyniosły mi nie tylko dyplom magistra sztuki, ale przede wszystkim nieopisane emocje, doświadczenia i spotkania.

Kto był Pani mistrzem, osobą, która wywarła wrażenie i wpływ na dalsza karierę?

- Ciężko mi wymienić jedną osobę i chyba nie chciałabym tego robić. Każdego roku spotykałam na zajęciach nowych, wspaniałych profesorów. Byli moimi mistrzami i mistrzyniami w odrębnych dziedzinach.Bardzo silnie wpłynęła na mnie Pani Ewelina Paszke-Lowitzsch, która na pierwszym roku nauczyła mnie wielkiego szacunku do zawodu. To jedna z najszczerszych osób jakie poznałam. Rozmowy z nią, pomogły mi podjąć wiele późniejszych, zawodowych decyzji.Pani Elżbieta Czaplińska- Mrozek nauczyła mnie odwagi i nieskrępowanej wolności na scenie. Ufałyśmy sobie, do dziś ufamy. Nigdy nie zapomnę jej zajęć.Trzeci rok przyniósł Krzysztofa Dracza i to właśnie jemu przypisałabym miano mistrza. Jego zajęcia przypominają wysokiej klasy przedstawienie. To artysta w najpełniejszej formie, aktor totalny. Do dziś radzę się go i oklaskuję na niemal każdej premierze.To moje małe podium. Jednak nie mniej cenne były dla mnie zajęcia z wiersza z Jolantą Zalewską, obyczajów z Eweliną Ciszewską, tańca z Bożeną Klimczak, impostacji głosu z Ewą Głowacką- Fierek czy z wiedzy o teatrze z Jerzym Bielunasem.

Jak trafiła Pani do serialu „Drogi wolności”?

- Startowałam w castingu do innej roli. Na kolejnym etapie (tzw. ,,zdjęciach próbnych”) spotkałam się z reżyserem Maciejem Migasem, który zobaczył mnie, wręczył mi sceny innej postaci i kazał wrócić za godzinę z nauczonym tekstem. Wróciłam i wygrałam casting.

Czy trudno gra się w serialu kostiumowym?

- To nie fakt bycia kostiumowym czyni serial prostym czy trudnym do grania. Na pewno czyni go wyjątkowym, a granie w nim to wspaniałe doświadczenie. Wojenne seriale od zawsze mnie ciekawiły i chciałam się z nimi zmierzyć. W ,,Drogach wolności" każdy detal, kostiumu czy scenografii, traktowany był z niebywałym pietyzmem. Wszystko musiało się zgadzać, nie było miejsca na ,,przymrużenie oka". Sztab ludzi, godzinami pracował nad perfekcyjną charakteryzacją aktorów. Kilka tygodni przed rozpoczęciem zdjęć, odbyliśmy warsztaty dotyczące obyczajów tamtych czasów. Uczyliśmy się odpowiednio chodzić, kłaniać, siadać, obchodzić przy stole. Ułożenie dłoni znaczyło bardzo wiele. Czy to nie piękne?

Często chodzi Pani na castingi?

- Mieszkanie i praca w Krakowie nie pomagają w częstym bywaniu w Warszawie, gdzie odbywa się 90 procent castingów. Krakowskie castingi to rzadkość. Nie ma co ukrywać, że jeśli myśli się o pracy w filmie i serialu, rozsądniej byłoby mieszkać w stolicy. Za castingi odpowiada moja agentka. To ona je dla mnie ,,zdobywa'' i selekcjonuje. Z racji braku czasu, nie bywam na wielu. W dzisiejszych czasach ratuje nas (aktorów) tzw. self-tape, czyli samodzielne nagranie scen castingowych i przesłanie ich do reżysera castingu. Pozwala to na wstępną selekcję i zaproszenie na późniejsze etapy castingu, a co za tym idzie, na ominięcie kosztów związanych z wielokrotnymi przyjazdami do Warszawy.

W jakich sztukach można Panią oglądać obecnie w Teatrze Słowackiego w Krakowie?

- Do zespołu Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie dołączyłam w styczniu 2017 r. Wcześniej związana byłam z Teatrem Muzycznym Capitol we Wrocławiu i Wrocławskim Teatrem Współczesnym im. E. Wiercińskiego, gdzie debiutowałam.Na scenie krakowskiej można zobaczyć mnie obecnie w ,,Starym Testamencie-reanimacji" w reż. Agaty Dudy- Gracz, ,,Bolesławie Śmiałym" w reż. Pawła Świątka, ,,Czarnych papugach" w reż. Michała Borczucha, ,,Wyzwoleniu" w reż. Radosława Rychcika, ,,Z biegiem dni z biegiem lat, gdzie jest Pepi? " w reż. Agnieszki Glińskiej, a od lutego, w najnowszej premierze w reż. Radosława Rychcika ,,Imieniu Róży".

Jak zamierza Pani spędzić tegoroczne święta?

- Z rodziną. Zawsze.

Jakie ma Pani najbliższe plany zawodowe?

- Jestem w trakcie prób do spektaklu ,,Imię Róży" w reż. Radosława Rychcika, o którym wcześniej wspomniałam. Zapraszam wszystkich gorąco do Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Premiera na Dużej Scenie już 1 lutego 2019 r.

Dziękuję za rozmowę i życzę wszystkim Państwu spokojnych i rodzinnych Świąt.

Foto: www.facebook.com/Pola-Błasik-aktorka

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto