Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gołębie wymagają serca, czasu, pieniędzy i szczęścia

Michał Szafraniec, współpraca PLUS
Kubuś to najlepszy gołąb spośród liczącego 120 sztuk stadka Józefa Foltyna
Kubuś to najlepszy gołąb spośród liczącego 120 sztuk stadka Józefa Foltyna Fot. Michał Szafraniec
Nad Pszczyną lata 10 tysięcy gołębi pocztowych, które należą do hodowców zamieszkujących ten rejon. Kto wie czy drugie tyle gołębi ozdobnych nie grucha w klatkach i wolierach. Gołąb to najbardziej śląski "ptok" , czyli hobby, któremu hodowcy pozostają wierni czasem całe życie. Seniorem wśród nich jest na pewno Paweł Spyra ze Studzionki, od 66 lat zakochany w garłaczach

W powiecie pszczyńskim jest 200 hodowców gołębi pocztowych, a samych ptaków - ponad 10 tysięcy. Do tutejszego oddziału Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych może zapisać się każdy posiadacz gołębi. Roczna składka wynosi 30 zł. Siedziba oddziału znajduje się w nieużywanej już kotłowni Powiatowego Zespołu Szkół nr 2 przy ul. Szymanowskiego.

- Nasi koledzy to nie tylko osoby starsze, mamy także wielu młodych. To jest hobby dla każdego, kto lubi obcować z przyrodą - mówi prezes Benedykt Kloc.

Wielu hodowców zaczynało swoją przygodę z gołębiami w bardzo młodym wieku. Jednym z nich jest Józef Foltyn z Łąki.

- Gołębie lubiłem od dziecka. Mój dziadek miał hodowlę. Potem była przerwa, bo ojciec nie poszedł w jego ślady. Ale u mnie ten bakcyl się odezwał i w piątej klasie podstawówki dorobiłem się własnego gołębnika, a w nim około 30 ptaków - opowiada pan Józef, trzykrotny mistrz Rejonu X w latach 2005, 2006 i 2009.

Gołębie Józefa Foltyna zadebiutowały w lotach w roku 1985. On miał wtedy 15 lat. Wystawił je na nazwisko kolegi ojca, bo sam był na to za młody. Oczywiście nie znał się jeszcze na tym jak przygotowywać ptaki, więc nic dziwnego, że spisały się średnio. W tamtych latach nie było też zbyt bogatej literatury na temat hodowli gołębi pocztowych, a mistrzowie nie dzielili się swoimi sekretami. Zmieniło się to w roku 1994, kiedy ukazał się pierwszy numer Biuletynu Hodowców Gołębi Pocztowych "Dobry Lot", w którym oprócz porad można znaleźć portrety hodowców oraz opisy systemów lotowania. Foltynowie mieszkali wtedy w bloku na osiedlu Nad Stawem w Pszczynie. - Na sąsiednim osiedlu Piastów stały trzy gołębniki na kurzej nóżce. Gdy się dowiedziałem, że jeden z nich jest na sprzedaż, natychmiast go kupiłem. Był tak usytuowany, że widziałem go doskonale z okna w kuchni.

Ale ten gołębnik wystarczył Fotynowi na krótko. Każdy rasowy hodowca to potwierdzi, że gołębie najlepiej mieć blisko siebie. Żeby można było do nich zaglądać w każdej chwili. Sprawę rozwiązała budowa domu w Łące. Gołębie najpierw zamieszkały w wozie Drzymały, a kiedy gospodarze się już przeprowadzili na dobre, powstał gołębnik ogrodowy.

Do PZHGP należy od 1991 roku. Początkowo w oddziale był klasyfikowany na 20 czy 18 miejscu. Kiedyś skontaktował się z Franciszkiem Dziurą, hodowcą z Tucholi. Zaciekawiła go metoda, jaką tamten stosował. Była to tak zwana gniazdówka, polegająca na wykorzystaniu naturalnych instynktów gołębi, takich jak przywiązanie do gniazda, do jajek, młodych, partnera.

- Miał on gołębie rasy horemans i szelens sprowadzone od mistrza Niemiec Herberta Widena z Solingen. W 2000 roku kupiłem od Dziury dziesięć młodych. Wystawiłem je do lotu razem z moimi gołębiami, ale nie odniosłem od razu sukcesu. Dopiero jako roczne i dwulatki spisały się rewelacyjnie - opowiada pan Józef.

Dzięki krzyżówce swoich gołębi i tych od Dziury wyhodował Foltyn kilka znakomitych lotników. Dziś należą one do najlepszych w oddziale. W roku 2003 hodowca z Łąki poznał Tadeusza Nowaka z Prudnika, redaktora naczelnego pisma "Złoty Gołąb". Na jego łamach od czasu do czasu dzieli się swoimi doświadczeniami i wiedzą na temat gołębi. Nabył też od redaktora gołębie rasy engels i Ardem De Werd, z których młode, podobnie jak te z poprzedniej krzyżówki, zaczęły dominować na listach oddziałowych i rejonowych.

Gołębie Józefa Foltyna brały udział w licznych lotach. Najdłuższy był z Den Ham w Holandii - 1050 kilometrów.

- Był to lot wyczynowy, do którego wystawia się gołębie bardziej wytrzymałe niż szybkie.Najlepszą metodą do takich lotów jest gniazdówka - mówi Foltyn.Lotowanie gołębi wiąże się również ze sporym ryzykiem. W czerwcu 2007 roku miał miejsce bardzo dramatyczny lot z Magdeburga. Wielu hodowców straciło w nim po kilka bardzo dobrych lotników. Foltyn odczuwa skutki tego lotu do dziś. Bardzo ciężko jest odbudować "skrzydlatą załogę" i wychować kolejnych mistrzów.

Każde hobby wymaga poświęceń i nakładów. Trzymanie gołębi też. Ale z drugiej strony jeśli ma się już naprawdę doskonałe ptaki, można na nich dobrze zarobić. Foltyn nie wycenia swoich gołębi. Kiedy pokazał najlepszego lotnika w "Złotym Gołębiu", został zasypany telefonami potencjalnych kupców, ale ptak nie był na sprzedaż. Gołębie własnego chowu są dla niego bezcenne. Nie tylko czas i pieniądze są istotne przy hodowli gołębi pocztowych. Dochowanie się mistrzowskiego lotnika i dobrej pary rozpłodowej to dopiero sukces.

- Człowiek może mieć wszystko, ale musisz mieć też tą odrobinę szczęścia. Bez tego ani rusz - podkreśla Foltyn.

Gołębie pocztowe są dla tych, którzy mają w sobie żyłkę sportową.

Dla Pawła Spyry ze Studzionki wyniki sportowe nie mają znaczenia. Senior wśród pszczyńskich miłośników ptaków (zajmuje się nimi od 66 lat) szuka w gołębiach pięknej sylwetki, ładnego upierzenia i rodzimego pochodzenia. Jest patriotą górnośląskich garłaczy koroniastych, zwanych potocznie garłaczami śląskimi.Te właśnie gołębie hodował ojciec 76-letniego dziś pana Pawła i na niego tę miłość do garłaczy przelał.

- To rasa dość rzadka, hoduje się ją w Czechach, na Słowacji, w Niemczech i u nas na Śląsku. A wyhodowano ją w trójkącie między Pszczyną, Rybnikiem i Raciborzem - mówi hodowca, który w latach 90. razem z kolegami z pszczyńskiego oddziału Federacji Ornitologicznej propagował garłacza wśród hodowców. Na organizowanych przez oddział wystawach rasa ta stanowiła nawet odrębną kategorie konkursową. Bywało, że na 300 eksponowanych gołębi ponad połowę stanowiły właśnie górnośląskie garłacze koroniaste. Gołębie wyróżniające się postawą, witalnością, dość dużą odpornością na choroby i przywiązaniem do swego potomstwa. - Cała sztuka w hodowli garłaczy polega na umiejętnym kojarzeniu par. Wtedy uzyskuje się młode o pięknym upierzeniu. Jak na to człowiek nie zwróci uwagi, młode wychodzą jak zmazane - mówi pan Paweł.

Na ziemiach polskich hodowlę rozpoczęli Ślązacy

Ludzie przez wieki nauczyli się wykorzystywać do swoich praktycznych celów rozmaite zdolności zwierząt, w tym także ptaków.

Na przykład kanarki kiedyś były wykorzystywane w kopalniach do wykrywania zagrożenia metanowego. Z kolei gołębie pocztowe wykazują niezwykłe umiejętności nawigacyjne w locie. Wywiezione daleko od domu potrafią do niego wrócić. Tę zdolność od zamierzchłych czasów wykorzystywali ludzie do przesyłania informacji, na przykład z frontów wojennych.

Gołębie były aż do II wojny światowej traktowane jako ważny instrument łączności. Władze wojskowe tworzyły nawet regulaminy dotyczące sposoby wykorzystywania gołębi. Tak było na przykład za czasów II Rzeczpospolitej, kiedy stosowne zasady wdrożyło Ministerstwo Spraw Wojskowych.

Podczas okupacji hodowla gołębi została zakazana, a złamanie przepisu groziło nawet karą śmierci.

Na obecnych ziemiach polskich hodowlę gołębi pocztowych zapoczątkowali Ślązacy. Pierwsze zrzeszenie hodowców powstało w 1905 roku w Zabrzu. Te zainteresowania wcześniej zresztą były już dość popularne wśród ludności niemieckiej. W II Rzeczpospolitej ogólnokrajowe Zjednoczenie Polskich Stowarzyszeń Hodowców Gołębi Pocztowych powołano w 1926 roku. Założono wtedy gazetę "Gołąb pocztowy", który po kilku latach zmienił nazwę na "Hodowca Gołębi Pocztowych". Ten tytuł, który jest wydawany do dzisiaj, miał na celu utrzymywanie kontaktów między hodowcami, wyminę informacji między nimi oraz prowadzenie działalności edukacyjnej. W międzywojniu ZPSH zorganizowało lotów narodowych, w tym m.in. z estońskiego Tallina, z Zachacia z Bukowiny w Rumunii.

Po II wojnie światowej hodowcy musieli odtwarzać swoje hodowle praktycznie od zera. Reaktywowano sekcje i oddziały zrzeszeń. Ogólnopolskie zjednoczenie, później przemianowane na Związek Hodowców Gołębi Pocztowych, powołano do życia 1 kwietnia 1946 r. w Krakowie, zaś główną siedzibą organizacji stał się Poznań. Trzy lata po wojnie w Katowicach odbyła się pierwsza ogólnopolska wystawa gołębi pocztowych. Siedzibą Polskiego Związku Hodowców Gołębi jest teraz Chorzów. SZEN

Korzystałem z informacji z opracowania historycznego Stanisława Gawora

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto