Wieluński szpital zacznie od zera

Na poniedziałkowej sesji Rady Powiatu nie zapadła decyzja w sprawie przekształcenia szpitala. Jednak z przebiegu obrad wynika jednoznacznie, że większość samorządowców nie widzi innej możliwości. Tylko bowiem powołanie spółki daje szansę na otrzymanie dotacji z budżetu państwa na spłatę znacznej części szpitalnych długów. Resztę weźmie na swoje barki powiat. Załoga lecznicy obawia się, że dojdzie do zwolnień.

Dyskusja przebiegała inaczej niż na poprzednich sesjach. Sytuacja dojrzała do tego, że w końcu zaczęto otwarcie mówić o korzyściach, które przyniesie przekształcenie. Wcześniej skupiano się niemal wyłącznie na negatywnych aspektach przekształcenia.

- Dotychczas wielokrotnie przywoływano argument, że jedna trzecia spółek generuje straty. A to przecież oznacza, że dwie trzecie radzi sobie dobrze - ten komentarz szefa rady Krzysztofa Owczarka najlepiej świadczy o zmianie myślenia.

Gdy dojdzie do przekształcenia, powiat stanie się jedynym udziałowcem spółki, przejmie wszystkie długi szpitala i będzie się starał o państwową dotację.

- Grzechem zaniechania byłoby nie skorzystać z okazji otrzymania finansowego wsparcia. Jeśli faktycznie chcemy pomóc szpitalowi, to na tę chwilę jest tylko jedno wyjście - przekonuje Krystyna Miśkiewicz, przewodnicząca komisji zdrowia.

Z informacji uzyskanych w ministerstwie wynika, że pomoc od państwa może wynieść nawet 14,5 mln zł.

- Nawet 10 mln zł byłoby oddłużeniem w bardzo dużej skali - przekonywał poseł Mieczysław Łuczak, który po raz pierwszy wziął udział w debacie o przyszłości szpitala. Inni parlamentarzyści nie skorzystali z zaproszenia.

Żeby jednak w ogóle móc skorzystać z rządowego programu, lecznica musi stać się spółką w przyszłym roku. Wnioski złożone po 2013 r. nie będą bowiem rozpatrywane. Dlatego decyzja o przekształceniu powinna zapaść jak najszybciej. Nie stało się to wczoraj, bo projekt uchwały nie został jeszcze zaopiniowany przez związki zawodowe.

Sceptycznie o pomyśle przekształcenia wypowiadają się pracownicy lecznicy, którym nikt na tę chwilę nie może dać gwarancji zatrudnienia po zmianie formuły prawnej. Problem w tym, że równie dobrze do zwolnień może dojść w SP ZOZ. Samorządowcy zgadzają się z argumentami załogi, że samo przekształcenie nie gwarantuje sukcesu, ale tłumaczą, że chcą wybrać mniejsze zło.

Niektórym radnym nie podoba się, że zarząd powiatu najpierw optował za pozostawieniem SP ZOZ, a teraz zachęca do zupełnie innego rozwiązania. Starosta nie uważa jednak, by był to powód do ujmy.

- To jest wartość zarządu, że potrafił się wsłuchać we wszystkie głosy i zmienić optykę - mówi Andrzej Stępień. W jego ocenie to powiat poniesie największe ryzyko.

O szpitalu czytaj też w najbliższym wydaniu "Naszego Tygodnika", które ukaże się w piątek 21 grudnia.